Jak być swoim własnym trenerem?

Jak być swoim własnym trenerem?

3 lutego, 2022 0 przez Rafał Musidlak

Cokolwiek robisz w życiu musisz być swoim szefem oraz pracownikiem jednocześnie. Zazwyczaj ludzie robią to nieświadomie. Kiedy musisz odmalować pokój w swoim mieszkaniu, robisz to, będąc siłą wykonawczą, ale w którymś momencie stajesz 2 – 3 metry od ściany, aby ocenić wynik swojej pracy. Wówczas zmieniasz się w osobę z nadzoru. Jeśli nie jesteś zadowolony z efektu, nakazujesz swojemu pracownikowi – samemu sobie – poprawić niedociągnięcia. W ten sposób uzyskujesz ostateczny rezultat.

Jednak najlepsze efekty osiągniesz robiąc to całkowicie świadomie. Niezależnie od tego, o jakiej sferze życia mówimy; praca, relacje, sport, hobby, nauka, rozwój osobisty. W każdym z tych przypadków świadome „zatrudnianie samego siebie” do pracy poprawi Twoją produktywność o pierdylion procent. Dla mnie samego przysłowiowym kopniakiem w tyłek były słowa światowej sławy psychologa, Jordana Petersona:

Możesz zadać sobie pytanie: Dobrze, mam te wszystkie obowiązki. Muszę zaplanować te cholerne rzeczy. Jaki jest właściwie stosunek odpowiedzialności do nagrody? I możesz tak się pytać, jakbyś negocjował z kimś, kto pracuje dla Ciebie.”

„Jaki jest stosunek odpowiedzialności do nagrody?” – Bum! To właśnie dlatego wiele osób nie realizuje postanowień, nie potrafi wytrwać i nie kończy tego, co zaczyna. Nie znajdują, ani nawet nie szukają odpowiedzi na to zasadnicze pytanie, w którym wszystko się zawiera. Czy nagroda zrekompensuje Twój wysiłek? Wystarczy to jedno pytanie, aby ruszyć dupę na trening, bo wiesz, że warto.

Jesteś swoim trenerem więc negocjuj. Trening, albo szmirowaty serial na Netflixie, wybieraj. Ryż i warzywa, albo frytki. Co przyniesie Ci większą nagrodę? Ciąg dalszy z Petersona:

Musisz negocjować ze sobą, a nie zniechęcać się. Jakbyś negocjował z kimś, na kim Ci zależy i dla kogo chciałbyś produktywnego i dobrego życia… Nie jesteś swoim własnym sługą. Jesteś kimś, z kim musisz negocjować.”

STOP!! Do tego momentu przeczytałeś 281 słów, zaledwie. Zanim przejdziesz dalej, do praktycznej części o tym, jak trenować samego siebie, zatrzymaj się i przemyśl to sobie dokładnie. Negocjacja. To jest klucz. Jednak negocjacja nie polega na tym, żeby się nad sobą pastwić. Pamiętaj, że zawsze możesz sobie dać coś w zamian za dobrze wykonaną pracę. A nawet powinieneś. Dlatego wieczorne lenistwo przez telewizorem jak najbardziej, ale tylko po dobrze spędzonym dniu. Czyli produktywnym dniu.

Jakiś czas temu byłem w restauracji. Zamówiłem sałatkę oraz olbrzymią kawę. Wiedziałem, że w tym miejscu podają dobre piwo. W lodówce stał mój ulubiony Porter Bałtycki. Kupiłem na wynos i pomyślałem sam do siebie: „Rafał, jeśli zrealizujesz swój plan w tym tygodniu, wykonasz wszystkie zaplanowane treningi i dasz z siebie wszystko, a Twoja dieta będzie nienaganna, to w sobotę wieczorem będziesz mógł wypić tego kuszącego i czarnego niczym miss Kamerunu Porterka”.

Piwo czekało cały tydzień, a ja wiedziałem, że na nagrodę muszę sobie zasłużyć. Tak właśnie powinno wyglądać negocjowanie z samym sobą jak szef z pracownikiem, jak trener z podopiecznym. I wiesz co? To piwo smakowało mi jak żadoe inne. Bo wiedziałem, że wykonałem dobrą robotę i zasłużyłem. Nie miałem żadnych wyrzutów sumienia.

W ten sposób wiesz, że robisz dobrze i czujesz się bezpiecznie bo Twój trener, którym sam jesteś, czuwa.

Trener musi widzieć jak trenujesz

Trener personalny, który pracuje z klientem twarzą w twarz ma łatwe zadanie. Umawia się z nim na siłownię i pilnuje przez cały trening. Może na bieżąco korygować błędy. Dużo gorzej mają trenerzy, którzy pracują z klientami online, na odległość. Kontrolowanie klienta w trakcie treningu nie występuje. Opieka trenerska online ma swoje ograniczenia, ale za to wiąże się z dużo niższymi kosztami.

Tym bardziej w takim modelu współpracy jaki ja sam oferuję, gdzie klient płaci za wykonaną pracę, a nie za czas.

Przez wzgląd na te wszystkie ograniczenia wynikające z pracy na odległość, ja sam nazywam to współpracą. Im lepsza współpraca między mną, a osobą po drugiej stronie, tym lepsze wyniki ta osoba będzie osiągać. Podobnie wygląda to w sytuacji, kiedy sam jesteś swoim trenerem. Wówczas także musisz współpracować sam ze sobą, jako swój trener oraz klient.

Żeby współpraca była owocna, klient powinien ułatwić swojemu trenerowi pracę. Im łatwiej ma trener, tym lepsze wyniki osiąga klient. Jak to zrobić?

Kontakt przede wszystkim

Zdarza mi się dostawać wiadomości od klientów, które zaczynają się w ten sposób: „Rafał, przepraszam, że zawracam głowę, ale…”, albo „Sory, że znów truję, ale…”. Widać wyraźnie, że osoba, którą prowadzę ma problem i potrzebuje rozwiązania, jednak zwracając się z tym do mnie, z góry za to przeprasza.

Nieee! Nie zawracasz głowy, nie trujesz. Jestem Twoim trenerem. Wal śmiało! O to w tym chodzi. Każda wiadomość od Ciebie to sygnał dla mnie, że żyjesz, że trenujesz, że działasz i że nasza współpraca trwa. Jak to się ma do trenowania samego siebie? Dokładnie tak samo. Powinieneś zadawać sobie konkretne pytania, a potem szukać odpowiedzi.

Czasami robimy coś z przyzwyczajenia i nie zdajemy sobie sprawy z tego, że robimy to źle. Tak jak większość osób nieprawidłowo zawiesza kostkę toaletową, co możesz zobaczyć na tym filmie, tak też nieprawidłowo robimy wiele innych rzeczy, a potem pogłębiamy problem, utrwalając złe nawyki. Podobnie jest z ćwiczeniami fizycznymi. Nawet jeśli w teorii wiesz, że należy wykonywać dane ćwiczenie w pewien sposób, to nie masz pewności czy sam właśnie tak je wykonujesz.

Ja sam często się na tym łapię. Recepta? Nagraj się. A potem porównaj swoje wykonanie z wykonaniem kogoś, kto na pewno robi to dobrze. Dziś mamy całą masę możliwości by to robić. Właściwie to wszystkie podstawowe ćwiczenia są już umieszczone w internecie. Wystarczy je wyszukać. Zwróć uwagę na kluczowe momenty w danym ćwiczeniu. Zapewniam Cię, że każde ćwiczenie ma takie swoje 2 – 3, a czasem nawet tylko 1 punkt, na którym wystarczy się skupić, aby technika wykonania w końcu stała się właściwa.

Jeśli masz trenera online, to sprawa jest ułatwiona. Wystarczy wysłać nagranie, a analiza leży po jego stronie. Tak czy inaczej, powinieneś to robić. Ściany w siłowniach pokryte są lustrami nie tylko po to, aby zbyt narcystyczni bywalcy mogli podziwiać w nich swoje własne mięśnie, ale po to, aby mogli widzieć w czasie rzeczywistym, jak wykonują dane ćwiczenie.

Pamiętaj, że należy to robić stale. Ćwiczeń nie uczymy się od razu. To nie jest tak, że ktoś Ci pokaże, a potem po prostu to robisz. Należy do tego wracać i po pewnym czasie znów weryfikować technikę. Dotyczy to głównie tych ćwiczeń, które są podwaliną Twojego treningu. Które na stale goszczą w Twoim planie. Są takie ćwiczenia, które powinny być uwzględnione w treningu każdego.

Wcześniej wspomniałem o ograniczeniach wynikających z usług trenera online, ale osobiście uważam, że dobry kontakt w takim modelu współpracy może przynieść lepsze rezultaty niż w pracy w trenerem face-to-face. Dlaczego tak myślę? Bo często bywam na siłowniach i widywałem już nie raz, jak klient kaleczył ćwiczenie, a jego trener ani myślał by go skorygować. A przecież miał go przed oczami.

I tutaj nasuwa się pytanie: Co tak naprawdę znaczy „mieć ze sobą kontakt”? No właśnie. Przecież od samego początku bynajmniej nie chodzi mi o możliwość spotkania się na żywo. Niezależnie od tego czy Twój trener prowadzi Cię na odległość czy też twarzą w twarz, kontakt między Wami może zaistnieć lub nie. Paradoksalnie nawet w tym przypadku relacja na odległość może mieć przewagę.

Jak to? Tak to. Jeśli kontakt polega na wymianie wiadomości, to możesz wysłać trenerowi nagranie z prośbą o ocenę ćwiczenia. W treningu personalnym na żywo pewnie nie przyjdzie Ci do głowy zapytać, bo przecież trener Cię widzi, więc skoro robiłbyś coś źle, to by Ci powiedział, prawda? Tak to niestety nie działa. Moja rada dla Ciebie: Zawsze szukaj potwierdzenia.

Jeśli wykonujesz dane ćwiczenie dobrze, to Twój trener także powinien Cię o tym poinformować, np.: „Bardzo dobrze się podciągasz, ściągasz łopatki w ruchu pozytywnym i prostujesz łokcie do końca, brawo”.

Cały czas posługuję się przykładami ze współpracy z trenerem personalnym, ale robię to dlatego, żebyś wiedział, że w przypadku trenowania samego siebie musi to wyglądać dokładnie tak samo. Jeśli nie ma przy Tobie drugiej osoby, która mogłaby Cię skorygować na bieżąco, lub którą mógłbyś poprosić o analizę, to musisz to zrobić sam. Pamiętaj, lustro, kamera oraz Twoja świadomość konieczności nadzorowania samego siebie są kluczem.

Plan, działanie, wnioski

Żeby swoje założenia wcielić w życie należy wprowadzić pewną powtarzalną rutynę. To zawsze robi trener. Pierwszym etapem, bez którego nic się nie zacznie, jest planowanie. Bez planu gówno osiągniesz, a podejście w stylu „idę na żywioł” się nie sprawdza. Jako swój własny trener musisz przygotować sobie plan treningowy. Jeszcze lepszym trenerem będziesz, planując każdy kolejny dzień z osobna, aby przygotować się mentalnie na nadchodzący trening.

Teraz pora na działanie. O ile przygotowanie planu leży zawsze po stronie trenera, o tyle w etapie drugim główną rolę odgrywa ćwiczący. Jako swój własny trener nie spełnisz należycie swojej roli, jeśli jako ćwiczący założysz, że trener (w jakiejkolwiek postaci) jest Ci zbędny. Dlatego w tym miejscu ważna jest samokontrola, o czym pisałem wcześniej.

Wnioski. Tu znów odpowiedzialność spływa na trenera, który zawsze będzie wymagał od Ciebie raportu z tego, co zrobiłeś. W tym miejscu ważne są wnioski, aby kolejny etap treningowy zaplanować lepiej i lepiej dostosować go personalnie. Jest to bardzo ważny moment w całym systemie, a podejrzewam, że jeśli trenujesz na własną rękę, to pewnie go pomijasz. Należy zadać następujące pytania:

  • Czy zrobiłem postępy? Jeśli tak/nie, to czy potrzebuję większej/mniejszej objętości treningu?
  • Czy metoda treningowa w danym ćwiczeniu nadal spełnia swoją rolę?
  • Jakie były plusy, a jakie minusy planu? Co zmienić, a co pozostawić bez zmian?

Takie i inne pytania powinny systematycznie skłaniać Cię do wyciągania wniosków i permanentnego dostosowywania planu treningowego do celów. Nie muszę chyba nadmieniać, że prowadzenie dziennika treningowego jest koniecznością.


Niezależnie od tego czy masz już trenera czy też nie, musisz sam nim zostać. Swoim własnym. Takim, który najlepiej wie, jak Cię zdyscyplinować, co Cię motywuje i napędza. Ale pamiętaj, że musisz sam ze sobą negocjować, wymagać od siebie, wynagradzać się oraz kontrolować. A jak już zostaniesz swoim trenerem, to spraw by Twój trener był z Ciebie dumny.

I tym jakże patetycznym stwierdzeniem kończę ten wpis mając nadzieję, że będziesz działać świadomie i konsekwentnie.