Ciebie też to wkurza na siłowni?

Ciebie też to wkurza na siłowni?

14 maja, 2022 6 przez Rafał Musidlak

Spokojnie, słowo “wkurza” być może zabrzmi nieco cwaniacko, a ja nie lubię cwaniakować. Są jednak takie rzeczy, a raczej zachowania innych osób, które wkurzają. Skoro tak wiele osób to robi, to zastanawiam się czy tylko mnie to drażni. A może Ty też tak robisz? 

Czasami jest tak, że robimy coś i nie do końca zdajemy sobie sprawy z tego, że komuś utrudniamy życie. Może ja też coś takiego robię? Nie wiem, ale gdyby ktoś mnie o tym poinformował, to zmieniłbym swój nawyk. 

Skończyłem ćwiczenie, niech personel odłoży sprzęt

Fajnie by było przyjść na siłownię i nie musieć szukać talerzy o konkretnym ciężarze, skakanek, gum oporowych, hantli itd. Gdyby tylko ludzie odkładali sprzęt na swoje miejsce po zakończonym ćwiczeniu. Tak stanowi zresztą regulamin, ale klient jest święty więc i tak nikt mnie nie upomni. 

Zresztą, przecież płacę za karnet, a pracownicy są od tego. Według mnie takie zachowanie to zwykłe cebulactwo i brak szacunku nie tylko dla pracowników, ale także dla innych osób, którzy przecież tak samo jak Ty czy ja, przyszli tu potrenować. 

Często zdarza mi się ćwiczyć tuż przed zamknięciem obiektu i obserwować jak drobna dziewczyna na etacie układa wszystko na swoje miejsce. Tu jakiś hantel 10 kg, tam talerz 15 kg i trochę się tego zbiera, a każdy z nas ma jeden kręgosłup. 

Szanujmy pracowników siłowni i zostawiajmy po sobie porządek. Ktoś inny nabałaganił? Nie kierujmy się zasadą, że inni tak zostawili więc ja już nie odłożę tych talerzy na miejsce. To przecież nie ja. Chodzisz na siłownię żeby być silniejszym człowiekiem, prawda? Silna osoba to nie tylko silne mięśnie. To także silny charakter i pokora.

Ćwiczysz? Ok, ale daj mi przejść

Nie wiem jakie Ty masz zdanie na ten temat, ale ja uważam, że ćwicząca osoba powinna mieć swoją osobistą przestrzeń, którą inni powinni szanować i jej nie naruszać. Powiedzmy, 1 metr dookoła. Widzisz jak ktoś podnosi ciężary? Nie przechodź mu za plecami, ani bezpośrednio przed nim.

Po pierwsze chodzi o Twoje bezpieczeństwo, a po drugie o jego komfort ćwiczenia. Zdarza mi się, że wyrywając kilkadziesiąt kilogramów nad głowę tuż obok mnie ktoś przechodzi. Bardzo blisko. Wówczas zawsze jestem czujny i martwię się czy aby nie rąbnę go w głowę. Wolę nie myśleć jak mogłoby się to skończyć. 

Tym bardziej, że po prostu przy takich ćwiczeniach zawsze może pójść coś nie tak. Mogę przecież stracić kontrolę nad sztangą i ją upuścić. Potrzebujesz przejść? Omijaj ćwiczących szerszym łukiem. Nie zaburzysz ich koncentracji przy ćwiczeniu i nie narazisz się na wypadek. 

Bumpery są większe więc biorę

Na większości siłowni możesz znaleźć dwa rodzaje talerzy do sztangi. Żeliwne oraz bumperowe. Te pierwsze każdy zna. Są to zwykłe talerze z żeliwa (lub stali) stanowiące po prostu obciążenie do sztang. 

Talerze bumperowe charakteryzują się tym, że są zalane gumą lub innym tworzywem, co amortyzuje upadek ciężkiej sztangi z wysokości. Te talerze są stosowane do sztang olimpijskich oraz, jak się domyślasz, do olimpijskich ćwiczeń. Mam tu na myśli zarzuty, podrzuty, a także wszelkiego rodzaju ciągi. 

Należałoby zatem stosować je zgodnie z przeznaczeniem. Ale nie. Większość osób i tak chętnie skorzysta z bumperów do wyciskania na ławce lub do przysiadów, czyli do ćwiczeń, podczas których sztanga nie ma kontaktu z podłożem. Dlaczego? Bumpery, z uwagi na swoją konstrukcję, są większe niż ich żeliwne odpowiedniki o tej samej wadze.

Optycznie więc podnosimy więcej. Myślę, że to jest główny powód. “No ok, ale Rafał, dlaczego stosowanie tych talerzy do wyciskania cię wkurza?” Wiesz… gdyby było ich pod dostatkiem na siłowni, na którą uczęszczam, to nie miałbym nic przeciwko. Ale może się zdarzyć, że jeśli Ty zabierzesz bumpery na ławkę, to ja nie będę ich miał do zarzutu.

No i, jakby to ująć, Ty możesz stosować żeliwniaki do wyciskania, ale ja do zarzutu już nie. Nie nadużywajmy więc sprzętu, który jest nam zbędny, bo ktoś, komu jest niezbędny, będzie musiał czekać. 

“Prosimy nie rzucać ciężarami”

O ile powyższe moje narzekanie dotyczyło osób trenujących, o tyle tym razem przyczepię się do właścicieli siłowni lub też do ich menedżerów. Wyobraź sobie coś takiego. Wchodzę na nową siłownię. Patrzę i oczom nie wierzę. Jest podest do ćwiczeń olimpijskich oraz olimpijskie gryfy. Jest także pokaźny zestaw bumperów.

“Ale moment, co to ma być?” Patrzę na ścianę, a nad stanowiskiem wisi wielki napis: “Prosimy nie rzucać ciężarami”. WTF? To po co ten podest? Podest jest po to żeby rzucać! Położyliście go, żeby trenować na nim bicepsy tymi sztangami? Ale jakby tego było mało, to ściana, przy której ten podest się znajdował, była wyłożona lustrem od samej podłogi. 

Świetnie, po prostu świetnie. Na innej siłowni z kolei przed samym podestem, lekko ze skosa, ustawiono modlitewnik. Skutek był taki, że robiłem rwanie, a facet przy mnie katował bicepsy na tymże modlitewniku. Nie byłem pewny czy zamiarem pomysłodawcy takiego ustawienia było, abyśmy patrzyli sobie w oczy.

Ale były też tego pozytywy. Mocno skupiałem się na technice, aby tylko nie stracić równowagi i nie zabić kolesia swoimi skromnymi 60 kilogramami żelastwa. Życzę więc wszystkim kierownikom siłowni więcej wyobraźni podczas organizacji obiektów.

Dlaczego warto chodzić na siłownię?

Nie chciałbym tego wpisu kończyć narzekaniem i zostawiać negatywnych odczuć co do chodzenia na siłownię. Dlatego w zamiarze podsumowania powiem twardo, że na siłownię warto chodzić, a korzyści z trenowania na siłowni znacznie przewyższają jakieś tam niedogodności czy ewentualne fochy.

Atmosfera jedności

Wybacz mi to porównanie, ale w pewnym sensie trenowanie jest jak picie alkoholu. Możesz to robić w samotności. Otworzyć butelkę piwa czy wina i napić się samemu. O, a ile zalet. Sam nadajesz tempo, nikt nie popędza, a jak chcesz pić wino prosto z gwinta to nikt nie będzie krzywo patrzył. Robisz co chcesz.

I czasami fajnie jest wychylić lampkę wina samemu. Tak, wolę wino bo wiesz… bardziej fit niż piwo 🙂

Ale jednak nie ma to jak dobra zabawa w towarzystwie, co? 

Dlatego mimo, że lubię trenować sam, to jednak trenowanie w miejscu, gdzie inni też to robią, daje Ci poczucie pewnej przynależności do konkretnej społeczności. Szczególnie, kiedy chodzisz systematycznie na tę samą siłownię, rozpoznajesz już niektóre twarze. Oni rozpoznają Ciebie i zawsze witacie się oraz żegnacie na wejściu i wyjściu. 

To po prostu mega motywuje i kiedy już tam jesteś to nigdy nie ma opcji, żebyś nie rozpoczął treningu. Tej zalety nie da się zmierzyć. To po prostu napędza. 

Czas nie ma znaczenia

Czas na siłowni leci szybciej, naprawdę. Kiedy ćwiczę sam, to te treningi planuję na krótsze sesje. Natomiast będąc na siłowni czasami jestem zdziwiony, że tyle czasu już tam jestem. Dlatego wolę sobie zaplanować więcej zadań do przerobienia na sesje na siłowni, a nieco mniej na te, które odbywam w samotności.

Dobre warunki gwarancją sukcesu

Powiedz, czy pomożesz alkoholikowi walczącemu z nałogiem częstując go piwem? Owszem, może odmówić, ale po co wystawiać jego wolę na próbę? Czy łatwo Ci będzie ograniczyć słodycze, jeśli będziesz ich miał całe stosy w szafce kuchennej? A co z dietą? Często zdarza mi się słyszeć: “Wiesz, to żona gotuje”. 

Jest jedna rzecz, która przybliża do sukcesu w błyskawicznym tempie. Mianowicie, stworzenie odpowiednich warunków do tego, co planujesz osiągnąć. Ostatnio podjąłem decyzję o rezygnacji z telewizji. Bo w zasadzie i tak już od lat nie oglądam filmów w TV. Przecież i tak puszczają je fragmentami.

Tak właściwie to puszczają fragmenty filmów w przerwie pomiędzy blokami reklamowymi. Niby wiem, że to strata czasu, a jednak włączam to pudło i oglądam pierdy przy porannej kawie. 

Wolałbym w tym czasie poczytać książkę, ale człowiek jest z natury ułomny i robi nielogiczne rzeczy. No więc klamka zapadła. Rezygnuję z abonamentu, wyrzucam TV, a w to miejsce wieszam półkę z książkami. Wówczas nie będę oglądał bo nie będę miał warunków to tego. Będę miał za to warunki to przeczytania kilku stron książki w tym czasie i nic nie będzie mnie rozpraszać.

Idąc na siłownię stwarzasz sobie idealne warunki do osiągnięcia sportowego celu. Bo skoro już tam jesteś, to co miałbyś tam robić? Tak wiem, zdarzają się tam tzw. gawędziarze, którzy podpierają sprzęt, lampią się w smartfona i bajerują innych. Ale oni tym bardziej nic nie osiągną w warunkach domowych.

Przyjazd na siłownię to milowy krok do tego, aby odbyć dobry, skuteczny trening. Dlatego pomimo pewnych rzeczy, które trochę wkurzają naprawdę warto odwiedzać siłownię systematycznie. A może i Ty masz jakieś uwagi? Chcesz ponarzekać jak ja? Śmiało skomentuj i podziel się swoimi spostrzeżeniami 🙂