SKAZANY NA TRENING – Paul Wade i lanie wody

SKAZANY NA TRENING – Paul Wade i lanie wody

6 stycznia, 2019 18 przez Rafał Musidlak

Książkę pt: „Skazany Na Trening” Paula Wade’a przeczytałem już dawno, jednak do tej pory nie odważyłem się napisać jej recenzji. Jak bowiem mógłbym zbesztać tak uwielbiane dzieło na temat treningu z masą własnego ciała, które dla wielu stało się niemalże biblią kalisteniki? Jak mógłbym chociażby spróbować zdyskredytować to, co napisał Paul Wade, człowiek będący autorytetem dla tak wielu zapaleńców i zwolenników street-workoutu? Jest 6 stycznia 2019 roku. Nowego roku, który ma być rokiem wyzwań i odważnych posunięć. Dlatego też od odważnego artykułu ten rok zacznę. Nie chciałbym jednak, aby skończyło się jedynie na wyrażaniu dezaprobaty dla metod Wade’a, toteż postaram się w rzetelny sposób skonfrontować swoje poglądy z książką „Skazany Na Trening”, tak aby zachęcić Cię do polemiki, która zawsze jest mile widziana na mojej stronie.

Skazany Na Trening bez autora?

Kim jest Paul Wade, autor „Skazanego Na Trening”? No właśnie nikt nie wie. A może… ? Zanim książka „Skazany Na Trening” trafiła w moje ręce, sporo czytałem o treningu według Skazanego na różnych forach. Ludzi pisali: „trenuję według skazanego”, „ćwiczę według książki Skazany Na Trening”. Od razu pomyślałem, że skoro jest tak wielu zwolenników, to w tej książce musi być sporo wartościowej wiedzy. Nie znalazłem żadnych negatywnych opinii, a tylko same superlatywy.

Zatem pierwsze co zrobiłem to wyszukałem Paula Wade’a w internecie i o to co znalazłem: „ … ”. No właśnie, echo. Osobiście nie wpadłem na pomysł, ażeby Paul Wade był tylko chwytem marketingowym, jednak szukając w sieci napotykałem coraz więcej głosów za tym, że Paul Wade nie istnieje.

Sam stałem się przychylny tej teorii już po przeczytaniu kilku stron „Skazanego Na Trening”. Autor chwali się w swej książce, że potrafi wykonać ponad 12 pompek w staniu na jednej ręce bez żadnego podparcia. Wyczyn godny uznania, jednak czy na poparcie tego co pisze ma tylko puste słowa?

Zastanów się przez moment. Czy poszedłbyś na lekcję tańca do kogoś, kogo nigdy w tańcu nie widziałeś? Czy uczyłbyś się obcego języka od kogoś, kogo nigdy nie słyszałeś mówiącego tym językiem? Zatem jakim sposobem Paul Wade zyskał wiarygodność i zaufanie tak wielu osób?

Nie jest trudnym do uwierzenia, że ktoś jest w stanie wykonać 20 zwykłych pompek. Wiele osób to potrafi więc dlaczego miałbyś nie wierzyć komuś, nawet jeśli tego nie udowodnił? Autor książki twierdzi jednak, że pompki na jednej ręce bez podparcia, to poziom, którego nie osiągają nawet gimnastycy olimpijscy, a on sam jest jedną z nielicznych osób, które to potrafią. W takim wypadku wypadałoby to udowodnić. A jeśli dowodów brak, to wypadałoby nie wierzyć.

Cała masa ludzi i entuzjastów kalisteniki z miejsca uznała jednak, że skoro tak jest napisane, to tak musi być, wierząc bezwarunkowo w słowa bez pokrycia. Dla mnie wiarygodność tej książki legła w gruzach już w tym momencie, ale to nie koniec.

Czy jednak faktycznie nie znamy tożsamości Wade’a? Dokonawszy małego researchu we własnym zakresie natknąłem się na film Matta Schifferle’a z kanału RedDeltaProject pt: „Is Paul Wade Real? My Thoughts on 3 Convict Conditioning Theories”. Matt Schifferle przedstawia na filmie swoje własne teorie na temat Paula Wade’a. Jako, że sam napisał książkę, dobrze wie jak trudną rzeczą jest promocja książki i że wymaga to dobrego marketingu. Rzekomy Paul Wade był skazańcem, który całą swoją formę zawdzięcza więziennemu treningowi w spartańskich warunkach, a zdobycie wielkiej siły było jego sposobem na przetrwanie wśród skazańców. Takie historie inspirują, a ludzie je uwielbiają.

Jedną z teorii Matta jest to, że Paul Wade to tylko pseudonim, pod którym „Skazanego Na Trening” napisał znany wszystkim ekspert kalisteniki. Według niego mógł to być np. Al Kavadlo. W tym momencie nad moją głową zabłysnęła żarówka. Na okładce drugiej części książki de facto widnieją bracia Kavadlo, a sam Al także i w środku, na fotografiach. Odkryłem też, że autorem książki „C-MASS. Trening Kalisteniczny Na Masę” jest także Paul Wade. Do tej pory myślałem, że autorem jest Kavadlo właśnie ze względu na okładkę. Okładka tejże książki jakby dosłownie sugerowała kto jest jej autorem, albowiem pod podobiznami braci Kavadlo widnieje podpis „Paul Wade”. Natomiast książki Ala Kavadlo, napisane pod jego własnym nazwiskiem, rekomendowane są przez… Paula Wade’a. Hmm…

Szukając wieści o Paulu Wade natknąłem się na to forum:

kalistenikapolska.pl

Użytkownik Nihil napisał bez ogródek co sądzi o rzekomym istnieniu autora bestsellerowej książki, podając sensowne argumenty, z czym właściwie się zgadzam. Oczywiście spotkał się z ostrą odpowiedzią innych użytkowników za to, iż ośmielił się podważyć wiarygodność ich bohatera. Dlatego właśnie tak trudno mi pisać ten tekst i tak długo z tym zwlekałem.

Absurdy „Skazanego Na Trening” czy może szczera prawda?

Idea „Skazanego Na Trening” jest chlubna. Książka promuje kalistenikę, jako lepszą alternatywę dla treningu ze sztangami i hantlami. Niestety, robi to moim zdaniem w niewłaściwy sposób rzucając wręcz obelgami w stronę bodybuildingu. Cytat:

Bez względu na to, jak wielką siłą dysponuje kulturysta, nie jest on w stanie spożytkować jej w skoordynowany sposób – jeśli poprosi się go o przejście kilku metrów na rękach, wywali się jak długi na ziemię.

Czy umiejętność chodzenia na rękach jest dobrym argumentem do postawienia treningu kulturystycznego w złym świetle? Wątpliwe.

Oczywiście, także i ja uważam, że współczesna kulturystyka nie idzie w dobrym kierunku. Współcześni kulturyści nie tylko nie dbają o sprawność fizyczną, ale budują masę mięśniową jej kosztem. Dlatego także i moim zdaniem ćwiczenia siłowe z masą własnego ciała powinny być podstawą treningu siłowego każdego typu. Jednak nie wznoszę kalisteniki na wyżyny popadając w takie absurdy jak pan Wade. Opowiada on na przykład o Josephie Greensteinie, który rzekomo dzięki kalistenice rozwinął siłę pozwalającą mu zmienić koło w samochodzie gołymi rękoma, odkręcając śruby i unosząc samochód bez żadnych narzędzi.

Skazany Na Trening

Notabene także i informacji o panu Greensteinie próżno szukać w sieci.

Paru rzeczy można się jednak dowiedzieć o niejakim Johnie Grimku, siłaczu i kulturyście, który szczyt formy notował w latach 30’ i 40’. Jak donosi portal sportowiec.pl, John Grimek trenował z dużymi ciężarami stosując takie ćwiczenia jak przysiady ze sztangą, wyciskanie hantli nad głowę czy uginanie ramion ze sztangą. Autor „Skazanego Na Trening” sukcesy Grimka przypisuje jednak kalistenice, podając jego osobę jako przykład swoich racji. Nie twierdzę, że mamy do czynienia z perfidnym kłamstwem, bo John Grimek może i otarł się o kalistenikę, ale czy umiejętność przedzierania książki telefonicznej na pół zawdzięcza on kalistenice, jak sugeruje Wade? Kłamstwo? Nie, ale naciąganie faktów i lanie wody.

Pompki na jednej ręce wg „Skazanego Na Trening”

Nie można nie wspomnieć w tym momencie o pompkach na jednej ręce, które w wydaniu Paula Wade’a są nieziemsko trudne, a jak wiele osób uważa, wręcz niemożliwe do wykonania. Mówię oczywiście o pompkach na jednej ręce ze złączonymi stopami i prostym ciele. Czy takie pompki są możliwe do wykonania?

Zasadniczą rolę odgrywa tutaj zasada trójnogu. Jeśli wyłamiesz jedną nogę to trójnóg upadnie. Dlatego możesz złączyć stopy wykonując pompki na dwóch rękach lub ustawić stopy szerzej przy pompkach na jednej ręce – w obydwu przypadkach mamy trzy punkty podparcia. Pompki z użyciem jednej ręki i ze złączonymi stopami wymaga takiego wygięcia ciała w biodrach, aby przesunąć środek ciężkości w celu zapobieżenia upadkowi.

Nie uważam mimo wszystko, że takie pompki są niemożliwe do wykonania, jednak 100 powtórzeń w jednej serii to wyczyn osiągalny tylko dla super-bohatera z marvelowskich komiksów. Autor książki uważa, że to wynik do osiągnięcia dla każdego, kto trenuje z determinacją. Na dodatek za przykład podaje Douga Prudena, który zrobił takich pompek 1382! Jak myślisz, co zrobiłem gdy to przeczytałem? Tak, sprawdziłem i stwierdzam, że pompki na jednej ręce Douga Prudena wołają o litość. Sprawdź sam: Doug Pruden – pompki na jednej ręce.

Na fotografiach „Skazanego Na Trening” widnieje Jim Bathurst, autor strony internetowej beastskills.com, który jest bardzo sprawnym i silnym facetem, ale nawet i on nie jest w stanie wykonać mistycznej pompki na jednej ręce. Przynajmniej nigdy tego nie pokazał. Na zdjęciach natomiast widzimy go tylko w pozycji wyjściowej i końcowej, kiedy to właściwie leży na podłodze.

Progresja „Skazanego Na Trening”. Czy to ma sens?

W książce mamy opis tzw. wielkiej szóstki czyli sześciu bazowych ćwiczeń dla wielkiej siły: pompek, podciągania, przysiadów, ćwiczenia na brzuch w zwisie, mostka i pompek w staniu na rękach.

Każde ćwiczenia jest podzielone na 10 wariantów według trudności, czyli 10 kroków. Pierwszy krok to najłatwiejszy wariant ćwiczenia, a krok 10 to krok mistrzowski. Powiem szczerze, pomysł ułożenia progresji w poszczególnych ćwiczeniach w ten sposób jest prosty i genialny zarazem. Dzięki temu, możemy systematycznie progresować w każdym ćwiczeniu budując siłę sukcesywnie, jednak…

Cała progresja jest moim zdaniem nie tylko źle przemyślana, ale wręcz absurdalna. Podczas gdy krok 1 jest w większości przypadków dziecinnie prosty, krok 10 często kosmicznie trudny lub niemożliwy do wykonania, jak w przypadku wyżej wymienionych pompek na jednej ręce.

Skazany Na Trening
Sarvangasana

Niektóre ćwiczenia w ogóle nie mają uzasadnienia. Np. klasyczne przysiady to dopiero czwarty krok w treningu nóg. Paul Wade uznał, że należy je jeszcze ułatwiać. Mogę zrozumieć ułatwienie jakie prezentowane jest w kroku 2 i 3, czyli przysiady z przytrzymaniem się rękoma czegoś. Faktycznie takie przysiady mogą być pomocne np. w przypadku osób otyłych i innych z niską gibkością, mobilnością w stawach i siłą. Punkt dla Wade’a. Jednak krok 1 – najłatwiejszy – to przysiady w staniu na barkach, czyli uginanie i prostowanie nóg w kolanach w pozycji świecy znanej z jogi jako sarvangasana. Samo przyjęcie tej pozycji nie należy do łatwych.

Próbuję sobie stworzyć w głowie fizyczny profil osoby, która ma problemy ze zwykłymi przysiadami, a nawet z przysiadami z asekuracją. Taka osoba musiałaby być otyła, a jej sprawność fizyczna bardzo niska. Czy w takim razie polecimy jej przysiady w pozycji świecy? Oczywiście, że nie. Uciekłaby z treningu przed rozgrzewką. Co wobec tego miał na myśli autor? Ano to, że takie ćwiczenie dedykowane jest osobom z urazami pleców i kolan, chcących wrócić do formy np. po operacji. Nie wiem czy jakiś lekarz by pozwolił po operacji na wykonywanie sarvangasany. Pozostawiam to Twoim własnym przemyśleniom.

Nie widzę także uzasadnienia w tzw. progach przejścia według których powinieneś dojść do konkretnego poziomu w jednym wariancie ćwiczenia zanim przejdziesz do następnego. Innymi słowy musisz piłować cały czas ten sam rodzaj pompek, podciągań itd. w jednym planie treningowym. I tak np. próg przejścia w przypadku pompek skosem dodatnim (krok 2) wynosi 3 serie po 40 powtórzeń.

Paul Wade sam pisze, iż do budowania siły należy wykonywać ciężkie ćwiczenia kalisteniczne, a nie skupiać się na wysoko powtórzeniowych seriach. Z drugiej strony zaleca właśnie takie progi przejścia. Załóżmy, że możesz wykonać 3 serie pompek skosem dodatnim po 20 powtórzeń. Co stoi na przeszkodzie by już teraz uwzględnić pełne pompki choćby po 5 powtórzeń, co faktycznie budowałoby siłę?

Inna sprawa, że za poziom elitarny w podciąganiu na jednej ręce uważa jedynie 6 powtórzeń, natomiast w niewiarygodnie trudnych do wykonania pompkach na jednej ręce aż 100 powtórzeń. Czy gdzieś się tutaj nie pogubił?

Interesujące są także plany treningowe. Jak pisze autor, plan treningowy „Odosobnienie” to brutalny program treningowy. Co znaczy „brutalny” dla Paula Wade’a? 3 ćwiczenia po 3 do 5 serii na jednym treningu. Z pewnością wielu osobom taki trening wystarczy, tym bardziej jeśli wszystkie serie wykonujemy na maksimum możliwości. Jednak dla kontrastu Pan Wade prezentuje też nieco trudniejszy program treningowy, w którym wykonujemy od 10 do 50 serii jednego ćwiczenia. Nie bardzo rozumiem co autor rozumie poprzez 50 serii podciągania i zaraz po tym tyleż samo serii przysiadów. Samozagładę?

Skazany Na Trening to dobra książka?

Wyraziłem swoją szczerą opinię na temat książki Wade’a, jednak nie chciałbym odwodzić Cię od jej lektury. Uważam, że mimo iż praktycznej wiedzy w tej książce brak, to zawiera ona coś, czego nie ma w innych pozycjach tego typu. Mianowicie, inspirację.

Skazaniec, twardziel odkrywa przed czytelnikiem tajemnice dawnej kalisteniki, dzięki której więźniowie są twardzi niczym stal. Rzetelny przewodnik po ćwiczeniach czy książka fabularna, w której więcej fantazji niż faktycznych wskazówek? A może szczery wywód kalistenisty, który pod prawdziwym nazwiskiem nie odważyłby się otwarcie zakpić z bodybuildingu? Nie ważne. Jeśli znajdujesz w niej jakąś wartość dla siebie, to czytaj.

Nie uważam, ażeby przeczytanie tej książki było stratą czasu, jednocześnie nie czytając jej nic nie tracisz. Ja sam nie znalazłem w niej nic co mógłbym Ci polecić. Oto „Skazany Na Trening” – książka Paula Wade’a, kimkolwiek on jest.