Dieta ludzi pracy

Dieta ludzi pracy

17 lipca, 2015 27 przez Rafał Musidlak

Dieta – po wpisaniu tego hasła w Google wyświetla się ponad 96 mln wyników. Świetnie, tyle wiedzy w 2 sekundy. I weź to teraz wszystko ogarnij. Ludzie piszący o diecie dzielą się generalnie na dwie kategorie. Na tych co jak papugi powtarzają utarte schematy odnośnie ilości makroskładników i ich źródeł w jadłospisie i na tych, którzy reprezentują specyficzne poglądy nie wpisujące się w ciasne ramy powszechnych i wszystkim znanych zasad diety sportowca.

A Ty – pracujesz, oddajesz się po pracy swojej pasji, którą niekoniecznie jest kalistenika, ani żaden inny trening siłowy. Nawet jeśli starasz się zdrowo odżywiać na co dzień, to czy to wystarczy? A jeśli jesz coś czego nie powinieneś? A jeśli czegoś nie jesz? Może właśnie niweczysz swoje wysiłki? A jeśli nawet posiądziesz tę magiczna wiedzę na temat odżywiania to czy będziesz w stanie przestrzegać swojej diety?

Przecież w pracy niekoniecznie masz możliwość przyrządzenia sobie kurczaka z ryżem tak rozreklamowanego w świecie sportów siłowych. Zresztą, masz przecież swoje codzienne obowiązki. Czy teraz wszystko ma się kręcić wokół jedzenia? Jest godzina 18:00. Właśnie przyszli znajomi na kawę, a Ty wychodzisz do kuchni i pichcisz. No przecież masz zaplanowany posiłek na tą godzinę – Abstrakcja. Co więc jeść i jak zaplanować sobie swoją egzystencję pod kątem diety i treningów?

Dieta to 80% sukcesu. Co się w tym kryje?

W świecie sportu dietetyka ma ogromne znaczenie. Liczenie kalorii z chirurgiczną precyzją i fobia zjedzenia czegoś spoza ustalonej diety to zjawiska występujące na porządku dziennym w przypadku sportowców na pełnym etacie. Są też tacy, którzy nastawiają sobie alarm w telefonie by nie zapomnieć o zaplanowanym posiłku. Jedzenie z przyjemności zmienia się w obowiązek.

Obiad nie jest już po prostu obiadem lecz częścią planu treningowego. Nieodpowiedni skład posiłku oznacza zaburzenie działania olbrzymiej maszynerii, która ma funkcjonować dokładnie tak jak ktoś wcześniej zaplanował. Maszynerią tą jest ciało sportowca. Każdy kęs jaki bierze do ust jest ściśle ustalony w milisekundach, a ilość i skład kalorii obliczona niczym dawka paliwa wtryskiwanego do silnika wyczynowego samochodu. Nawet niewielkie opóźnienie nie może mieć miejsca. Jeśli nie potrafisz się do tego dostosować, to nawet nie myśl o jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Dieta to podstawa.

DietaMy – ludzie pracy – musimy sami o siebie zadbać. Zdajmy sobie sprawę z tego, że dążenie do powielenia schematu życia zawodowych sportowców prędzej doprowadzi nas do depresji niż do zamierzonych wyników. Ale przecież dieta to 80% sukcesu, jak to mówią. Ale co masz na myśli mówiąc „sukces”?

Sukces może oznaczać pierwsze miejsce na podium w zawodach kulturystycznych lub zrzucenie paru niechcianych kilogramów i polepszenie swojej sprawności fizycznej, a także zdrowia. W jednym i drugim dieta ma niebagatelne znaczenie, ale przybiera inny wymiar.

To ile tego białka mam w końcu jeść”? – To pytanie jest często zadawane przez osoby ćwiczące już jakiś czas i od jakiegoś czasu dbające o składniki swojej diety. Wiesz co jest najbardziej absurdalne w tym pytaniu? To, że autor tego pytania nie ma na celu ulepszenia swojej diety pod kątem własnej osoby.

Celem kogoś, kto zadaje takie pytania jest dostosowanie się do jakiejś zasady bez względu na to czy przynosi mu to wymierną korzyść czy nie. Pomyśl sam. Czy to naprawdę jest takim problemem, aby zweryfikować własną dietę?

Załóżmy, że dotychczas nie zwracałeś uwagi na białko w diecie. Postanawiasz do swojego treningu podejść profesjonalnie i po przeczytaniu masy artykułów na temat odżywiania postanawiasz zainwestować w produkty białkowe. Twaróg, serki, mleko, mięso – białko widzisz wszędzie. Mija jakiś czas, a Ty nadal zadajesz to samo pytanie: „To ile tego białka mam w końcu jeść”? Zaczekaj!!! Stop!!!… Głęboki oddech…

A ile jadłeś go do tej pory? Czy zauważyłeś jakieś pozytywne zmiany od kiedy zacząłeś napychać się serami, twarogiem itp.? A może odstaw całkowicie tuńczyka i kurczaka na miesiąc. Czy wizja takiego czegoś przyprawia Cię o dreszcze? Spróbuj. Ja tak zrobiłem i wiesz co? Zauważyłem coś niezwykłego. Nic się nie stało.

Twoje efekty vs internetowe zasady

Tak, na wiele rzeczy w diecie, o których mówi „profesjonalna” dietetyka nie zwracam uwagi. Może i nie wyglądam jak Lazar Angelov, ale za czasów kiedy to napychałem się białkiem do nudności też tak nie wyglądałem. Niech więc piszą sobie co chcą. Mi to nie przynosi korzyści. Powiem więcej. Teraz, gdy nie muszę już wcinać suchej kostki twarogu przed snem (tak, tak kiedyś robiłem), by uzupełnić białko na noc, czuję się o wile lepiej i wyzbyłem się stresu z tym związanego.

Ja, człowiek pracy taki sam jak Ty, który siedzisz tam po drugiej stronie monitora chcę powiedzieć Ci jedno: Wyluzuj, Twój sukces nie zależy od jednego posiłku, ani od konkretnej ilości kalorii. Ochłoń.

Dieta

Odpowiedz sobie na pytanie: Czemu ma służyć Twoja dieta? Konkretnym celom? A może liczy się sam fakt przestrzegania zasady, o której przeczytałeś na internetowym forum? Jeśli mimo treningów jesteś niezadowolony ze swojej sylwetki oraz formy, to znaczy, że coś jest nie tak.

O ile nie masz nic do zarzucenia swojej aktywności fizycznej powodem niezadowolenia jest zapewne dieta. Więc ją zmień. Ale pamiętaj. Każda zmiana jaką wprowadzisz powinna dać Ci wymierny efekt już w ciągu miesiąca.

Jak zmienić swoją dietę na lepsze?

I wreszcie dochodzimy do sedna. Nie od dziś wiadomo, że nie istnieje coś takiego jak idealna dieta. Dwie różne osoby zareagują inaczej na tę samą dietę. Dlatego dla Ciebie idealną dietą będzie Twoja dopasowana dieta. Niczym garnitur szyty na miarę. Skąd masz wiedzieć jak ma wyglądać Twój jadłospis? To prostsze niż się wydaje. Mianowicie:

Każda zmiana w diecie powinna dać Ci wymierną korzyść już w ciągu miesiąca.

Wprowadź więc zmianę, bądź konsekwentny w działaniu, a po miesiącu odpowiedz sobie na pytanie: Jaki jest skutek tej zmiany. Być może odpowiesz: „żaden, ale tak trzeba bo tak czytałem w internecie”. Jeśli Twoja odpowiedź będzie tak brzmiała, to nigdy nie wyjdziesz ze ślepego zaułka. Ja natomiast chciałbym opowiedzieć Ci jakie zmiany w diecie nie zrobią na Tobie żadnego wrażenia, a jakie odczujesz na własnej skórze już po miesiącu:

  1. Zwiększ ilość białka w diecie: Po miesiącu nie odczujesz żadnej pozytywnej zmiany w kontekście formy i zmiany wyglądu (a nawet po kilku miesiącach i całych latach). Będziesz musiał jednak polubić niezbyt fajne zjawiska związane z układem pokarmowym. Strawienie białka zwierzęcego wymaga sporo energii od organizmu, a jego nadmiar zalega w jelitach.
  2. Zmniejsz drastycznie ilość węglowodanów w diecie: Schudniesz i to bardzo. Jeśli zależy Ci na przybraniu na masie zwiększ podaż węglowodanów, a przytyjesz.
  3. Postaw na warzywa i owoce z dobrych źródeł: Stosunek masy mięśniowej do masy tłuszczowej Twojego ciała stanie się o wiele korzystniejszy. Większa podaż witamin i minerałów to wzrost energii i lepsze samopoczucie.
  4. Zrezygnuj całkowicie ze słodyczy i żywności przetworzonej: Wzrost formy i poprawa zdrowia gwarantowana.

W tym momencie powinienem posłużyć się popularnym sloganem reklamowym: Jeśli po wprowadzeniu w życie powyższych zasad nie będziesz zadowolony zwrócimy Ci pieniądze. Ty jednak nie inwestujesz pieniędzy, a jedynie swój czas. Czasu Ci nie zwrócę, ale możesz go dużo zaoszczędzić. Skoro to więc takie proste to czemu tak wiele osób wciąż pyta o idealną dietę dla siebie? Może dlatego, że nie kierują się oni własnym doświadczeniem, a próbują naśladować innych?

Dieta ludzi pracy w praktyce

Skupmy się teraz na konkretach. Pytasz się czasem co powinieneś jeść? Istnieje tylko jedno kryterium wyboru, a mianowicie: WARTOŚĆ ODŻYWCZA. Im więcej wartości odżywczej w produkcie tym częściej powinieneś po niego sięgać. A teraz zagadka: Które z poniższych produktów są lepsze:

  1. Batonik czy banan?
  2. Hot-dog czy ryż z warzywami?
  3. Bułka z dżemem czy owsianka z owocami?

Łatwe, prawda? Nie trudno odgadnąć które z tych rzeczy są bardziej wartościowe. Dla opornych przedstawiam prawidłowe odpowiedzi: banan, ryż z warzywami, owsianka z owocami. A teraz trudniej:

  1. Serek wiejski czy jajecznica?
  2. Ziemniaki z gotowaną piersią kurczęcą czy kasza gryczana z sałatką warzywną?
  3. Owsianka na mleku czy koktajl warzywno-owocowy?

Ja wybrałbym: jajecznicę, kaszę z sałatką i koktajl warzywno-owocowy. Mają one najwięcej wartości odżywczych w postaci witamin, minerałów, antyoksydantów, aminokwasów, enzymów itp.

DietaMy, ludzie pracy, czasami musimy zjeść również pospolite kanapki. Jednak to czy na pieczywie znajdzie się kiełbasa czy sałata i pomidor wiele zmienia. Pomyśl o tym, gdy następnym razem będziesz szykował sobie drugie śniadanie do pracy. A może zamiast kanapek warto zabrać ze sobą banany zmiksowane z truskawkami, albo ryż z warzywami w plastikowym pojemniku?

Celem tego wpisu nie jest przedstawienie konkretnych produktów lecz modelu żywieniowego i odpowiedniej filozofii jaką kieruję się ja i jaką polecam też Tobie. Pamiętaj, kluczem do sukcesu jest racjonalne odżywianie się, a nie sprowadzanie jedzenia do liczb.